[center][/center]
300 zł to kara PZPN dla B-klasowego klubu w Zegartowicach, którego kibole skopali niedawno piłkarza rywali, bo na meczu nie było ochrony. Więcej nie, bo "trzeba by go wtedy zamknąć, a po co".
Do ataku na Tomasza Igielskiego, młodego piłkarza amatora, doszło kilkanaście dni temu. Jego Cyklon Kończewice grał w Pucharze Polski w Zegartowicach w woj. kujawsko-pomorskim. Organizator meczu, klub Ogniwo, nie zapewnił ochrony, a tuż po meczu jego szalikowcy brutalnie pobili Igielskiego. Najpierw kilkudziesięciu mężczyzn mu groziło, później kilku chciało zaatakować potłuczoną butelką. Ostatecznie został skopany - wtedy stracił przytomność. Przeszedł już operację w Klinice Neurologii w Bydgoszczy, czeka go następna.
Choć na meczu było tylko ok. 60 osób - w tym 30 z Zegartowic - działacze miejscowego klubu twierdzili, że nie znają sprawców ataku, ale policja szybko ustaliła ich dane - dwóch zostało aresztowanych.
Po długich naradach decyzję podjęli działacze Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej z okręgu toruńskiego.
Za brak odpowiedniego zabezpieczenia B-klasowe Ogniowo musi zapłacić do związkowej kasy 300 zł. Najniższa kara za brak odpowiedniego zabezpieczenia to 200 zł.
Kazimierz Młyński z toruńskiego PZPN: - No, może to i mało jak na takie pobicie, ale co mogliśmy zrobić? Dać więcej? Szkoda klubu. Jest zrzeszony w związku, ma kibiców, więc żal byłby go zamykać. Poza tym dostał od nas zalecenia, jak ma zabezpieczyć mecze w przyszłości. Wybierzemy się na jego spotkanie w najbliższym czasie i sprawdzimy, czy jest lepiej. Wszyscy mają coś na sumieniu, a nie da się każdego klubu zamknąć.