Zatrzęśli Polską, nie boją się nikogo

Moderator: Moderator

Zatrzęśli Polską, nie boją się nikogo

Postprzez szymek » 2011-09-24, 16:47

Zatrzęśli Polską, nie boją się nikogo

Obrazek

Do tej pory Limanowa słynęła głównie z tego, że urodziła się w tej miejscowości najwybitniejsza polska narciarka Justyna Kowalczyk. Od wtorku, 20 września, to malowniczo położone miasto jest na ustach całej Polski. Wszystko za sprawą piłkarzy MKS Limanovia Szubryt.

Limanowa to bardzo malowniczo położona miejscowość. Nad miastem góruje Miejska Góra, na szczycie której znajduje się najwyższy w Polsce stalowy krzyż. Ten punkt widać niemal z każdego zakątka Limanowej. Miasto może pochwalić się także pięknym rynkiem ze wspaniałą Bazyliką Matki Boskiej Bolesnej.

Mimo, że od triumfu piłkarzy Limanovii nad ekstraklasową Lechią Gdańsk w 1/16 finału Pucharu Polski minęło już kilka dni, to na rynku wciąż ludzie mówią o tym meczu. Po jedynej w meczu bramce strzelonej przez Pawła Kępę wybuch radości na stadionie, który jest usytuowany znacznie wyżej od centralnej części miasta, niósł się nad całą miejscowością. Tego dnia nawet ci, którzy na co dzień nie interesują się sportem, wiedzieli, że w Limanowej stało się coś ważnego. Stadion wypełnił się niemal do ostatniego miejsca. Na trybunach zasiadło półtora tysiąca kibiców, którym nie przeszkadzało, że cena biletu wynosiła dwadzieścia złotych, podczas gdy za obejrzenie meczu w rozgrywkach III ligi trzeba zapłacić zaledwie osiem złotych.

- Warto było dać te pieniądze. Takiego sukcesu Limanowa nie pamięta - mówi jeden z mieszkańców.

To największy sukces klubu od 1924 roku, czyli od powstania Limanovii. Dużym sukcesem był także rok 1984 roku, kiedy dotarliśmy do 1/32 finału Pucharu Polski, ale przegraliśmy wówczas wyraźnie z Polonią Bytom. Absolutnie nie spodziewałem się takiego sukcesu, ale wierzyłem w to, że nasi zawodnicy zagrają ambitnie i pokażą kibicom naprawdę dobrą grę. I tak się rzeczywiście stało - to już głos Ryszarda Kulmy, byłego przewodniczącego rady miasta Limanowa, a obecnie prezesa klubu.

- Byłem zafascynowany tym, co pokazali piłkarze Limanovii. Byli oni równorzędnym partnerem dla Lechii, a nawet momentami Limanovia miała przewagę. Zresztą były szanse na to, żeby mecz wygrać wyżej. Jestem pełen optymizmu przed spotkaniem 1/8 finału Pucharu Polski - dorzuca Stanisław Strug, były wieloletni prezes MKS Limanovia Szubryt.

68-letni obecnie emeryt przypomina jednak, że lata świetności klubu przypadały na okres, kiedy działało w nim aż pięć sekcji: piłka nożna, narciarstwo klasyczne, lekka atletyka, podnoszenie ciężarów i tenis stołowy.


Radość kibiców Limanovii »
To przecież z tego klubu wywodziły się znakomite biegaczki narciarskie Małgorzata Ruchała i Zofia Czerwińska, a także lekkoatleta Michał Wacławik, który w latach 1981 i 1982 zdobywał mistrzostwo Polski w rzucie oszczepem. W 1984 roku największy triumf w historii święcili za to piłkarze, którzy awansowali wówczas po raz pierwszy do trzeciej ligi. W tym samym roku osiągnęli oni również 1/32 finału Pucharu Polski.

- Po roku spadliśmy do klasy międzyokręgowej. Klub obchodził 60-lecie istnienia i odnieśliśmy pierwsze sukcesy w Pucharze Polski. Wygraliśmy finał Pucharu Polski na szczeblu Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Nowym Sączu, pokonując ówczesny Start Nowy Sącz (III liga) 1:0. W II rundzie PP wygraliśmy z II-ligowymi Karpatami Krosno 1:0, by trafić na Polonię Bytom, której ulegliśmy 0:5 - wspomina Strug, który był prezesem klubu latach 1976-1990 i 1995-2003.

A wszystko zaczęło się w 1924 roku. Jeszcze w okresie drugiej wojny światowej Limanovia zanotowała spory sukces, jakim było pokonanie w towarzyskiej potyczce utytułowanej Wisły Kraków 3:2. W barwach tego pierwszego klubu występował wówczas Stanisław Baran, były reprezentant Polski, a potem mistrz Polski z ŁKS Łódź. Pierwszy piłkarski awans Limanovia wywalczyła w 1958 roku. Grała wówczas w krakowskiej A-klasie. Na poważny sukces, jakim była gra w III lidze trzeba było jednak czekać aż do 1984 roku. Teraz, po 27 latach, klub znowu występuje na trzecioligowym szczeblu (dawna IV liga - przyp. red.), choć w 2003 roku zespół musiał walczyć o utrzymanie się w A-klasie.

- Dzięki sponsorowi panu Zbigniewowi Szubrytowi, właścicielowi zakładów mięsnych w Chełmcu, od dwóch lat zaczyna być widoczny postęp w grze naszego klubu. Jest on bardzo zaangażowany w finansowanie naszej sekcji. Także dzięki trenerowi Marianowi Tajdusiowi drużyna zaczęła osiągać sukcesy. W tym roku ekipa wywalczyła awans do III ligi, w której uzyskuje naprawdę bardzo dobre wyniki - mówi prezes Kulma.

- Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa nad Lechią. Liczymy teraz na dobre wyniki w III lidze, bo chcemy powalczyć o awans. Mamy nadzieję, że z pomocą miasta uda mam się ulepszyć stadion. Jeśli chodzi o kolejnego rywala w Pucharze Polski, to nie zastanawiałem się nad tym. Zobaczymy kogo nam los przydzieli - dodaje Zbigniew Szubryt, który jest jednocześnie wiceprezesem klubu. Po spotkaniu z Lechią zaprosił on zawodników i działaczy na grilla.

Drużyna Limanovii stanowi mieszankę rutyny z młodością. W bramce stoi 36-letni Krzysztof Pyskaty, który ma za sobą występy w 42 spotkaniach w Ekstraklasie. Z kolei linią defensywną kieruje 38-letni Artur Prokop. Ten w najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył 106 meczów, w których strzelił sześć bramek.

- Ta wygrana z Lechią na pewno była czymś wielkim. Ale to nie tylko nasza zasługa, ale także działaczy i sponsora. Pewnie teraz, gdybyśmy wylosowali kolejną ekipę z Ekstraklasy, to trzeba byłoby dostawić jeszcze sporo miejsc dla kibiców na stadionie - mówi Pyskaty.

- Bardzo się cieszymy z tego, że udało nam się sprawić taką sensację. Powiem szczerze, że przed meczem nikt z nas chyba nie liczył na to, choć przecież zawsze wychodzi się na boisko po to, żeby wygrać. Zebrała się fajna grupa ludzi, która chce osiągnąć dobry wynik. Nie mieliśmy nic do stracenia i powalczyliśmy. Zdajemy sobie sprawę też z tego, że teraz sami zawiesiliśmy sobie wysoko poprzeczkę. Teraz w każdym meczu kibice będą upatrywać w nas faworyta - dodaje Prokop.

Bohaterem spotkania z Lechią został 30-letni Paweł Kępa, który przez wiele lat bronił barw Hutnika Nowa Huta. Próbował swoich sił także w halowej odmianie futbolu, grając w Kupczyku Kraków.

- Powiem szczerze, że nie przypominam sobie, żebym strzelił tak ważną bramkę w karierze. Była fajna otoczka meczu, cieszy, że kibice bardzo dopisali. Każdy z nas zasuwał na sto procent. Nikt nie odkładał nogi - opowiada bohater 15-tysięcznego miasteczka.

W szerokiej kadrze zespołu znajduje się zaledwie trzech wychowanków. Jednym z nich jest 23-letni obrońca Radosław Kulewicz, który przeciwko Lechii zagrał całe spotkanie.

- Do dzisiaj ciężko się pozbierać po tym meczu. Nogi są jeszcze obolałe, ale warto było. Taki mecz zdarza się raz na kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat - mówi.

Limanovia do tej pory słynęła z tego, że stawiała na wychowanków. Teraz jednak są oni mniejszością w drużynie, co początkowo nie za bardzo podobało się kibicom.

- Na początku nie było ciekawie pod tym względem. W dzisiejszej piłce, żeby osiągnąć dobry wynik, nie można opierać drużyny tylko na wychowankach - twierdzi jednak Marian Tajduś, trener sensacyjnego pogromcy Lechii Gdańsk.

- W czwartej lidze trenerzy, którzy nas prowadzili stawiali na wychowanków. Nie braliśmy zawodników z Krakowa, czy Nowego Sącza. Ciężko było jednak osiągnąć dobry rezultat. Główny sponsor zaproponował zatem, by zacząć ściągać zawodników z większych ograniem ligowym. Jak widać taka polityka przynosi efekty, bo awansowaliśmy do III ligi, a na dodatek staliśmy się autorami sensacji w Pucharze Polski - wtrąca Kulewicz.

- Sprowadzanie zawodników z różnych regionów Polski, to są tendencje ogólnokrajowe. To jest już norma na naszych ligowych boiskach. Limanovia zawsze słynęła z dobrej pracy z młodzieżą. W tej chwili dobrym prognostykiem jest udział juniorów młodszych w Małopolskiej Lidze. Te wyniki seniorów też zaprocentują w przyszłości. Nie tylko w Limanowej, ale w całym powiecie - ma nadzieję Strug.

Teraz w Limanowej z niecierpliwością będą czekać na wyniki losowania par 1/8 finału Pucharu Polski. Ich droga do tej fazy rozgrywek rozpoczęła się przed niemal rokiem. W pierwszym meczu na szczeblu podokręgu limanowskiego, który został rozegrany 6 października MKS Limanovia Szubryt pokonała Krokusa Przyszowa 7:2. W kolejnych spotkaniach ekipa ta była lepsza od: Dobrzanki Dobra (4:2), LKS Ujanowice (4:1), Popradu Muszyna (1:0), Lubania Maniowy (1:0), Unii Tarnów (3:2), Garbarni Kraków (1:0), Rakowa Częstochowa (2:0), LZS Turbia (4:0), GKP Gorzów Wielkopolski (3:0 - walkower) i Lechii Gdańsk (1:0).

Kto będzie następny w kolejce? W Limanowej śmieją się, że chcieliby trafić na Wisłę Kraków, którą również finansowo wspiera sponsor... Limanovii.

- Chciałbym trafić na Wisłę Kraków, Lecha Poznań, Legię Warszawa albo Ruch Chorzów - odważnie deklaruje Pyskaty.

Prezes klubu wolałby jednak rywala z północy Polski. Dlaczego?

- Osobiście wolałbym, żeby to była drużyna z północy kraju. Nasz stadion nie spełnia bowiem wymogów przyjęcia grup kibiców przyjezdnych. Każdy przeciwnik, jakiego wylosujemy, zostanie przez nas gościnnie przyjęty. Ja zaś mam nadzieję, że zawodnicy znowu zagrają z takim zaangażowaniem - tłumaczy Kulma.

Podczas spotkania z Lechią na trybunach nie było gdzie wetknąć szpilki. Do tego fani znakomicie dopingowali swoich pupili. W meczach ligowych stadion nigdy nie jest wypełniony do ostatniego miejsca, a i fani nie kibicują tak entuzjastycznie jak w spotkaniu z Lechią.

- Mam nadzieję, że piłka nożna podbije serca limanowian. Mecz z Lechią dał tego dowód. Kibice żyją piłką w Limanowej i potrafią kibicować. Przychodzą na mecz po to, żeby się zabawić, a nie po to, żeby rozrabiać - mówi prezes.

- Trudno było przekonać miejscowych kibiców do fajnego dopingu. Nie dość, że nie przychodziło ich zbyt wielu, to do tego byli na meczach milczący. W spotkaniu z Lechią wszystko jakby się odmieniło. Był wspaniały doping. We wtorek byli oni naszym dwunastym zawodnikiem - cieszy się trener.

Zawodnicy też byli zaskoczeni dopingiem.

- W końcówce meczu kibice bardzo pomogli nam swoim fantastycznym dopingiem i za to chcieliśmy im podziękować - mówi Prokop.

- To był wyjątek, że tak wiele osób przyszło na stadion, ale podejrzewam, że teraz będzie coraz lepiej z frekwencją - dodaje Kępa.

- Na meczach ligowych nigdy nie ma kompletu widzów. Z dopingiem też jest różnie, ale w tym meczu cała publiczność ostatnie dziesięć minut oglądała na stojąco bardzo nas dopingując. Kompletnie nie mieliśmy już sił, ale kibice nieśli nas swoim dopingiem. To było wspaniałe uczucie grać dla nich - wtóruje im Kulewicz.

Spotkanie z Lechią cieszyło się też wielkim zainteresowaniem w lokalnych portalach internetowych. Serwis limanowalive.pl przeprowadzał z tego meczu relację audio.

- Wszędzie gdzie tylko jest internet, realizujemy transmisję wideo ze spotkań Limanovii. W przypadku Pucharu Polski potrzebne było nabycie praw, dlatego ograniczyliśmy naszą relację do typowo radiowej. Początkowo relacji słuchało około 5000 osób jednocześnie. Później mieliśmy jednak problemy z domeną i strona przestała działać. To była rekordowa oglądalność. Wcześniejszy rekord wynosił chyba 1200 osób - wyjaśnia Mateusz Bokowy, redaktor naczelny.

Prawdziwe oblężenie przeżywał także działający od dwóch lat największy serwis powiatu limanowskiego - limanowa.in. Przeprowadzał on relację tekstową z meczu. Zanotowała ona 34 tysiące wejść.

- W historii naszego portalu tylko raz padł lepszy wynik. Podczas zeszłorocznych wyborów samorządowych, kiedy przeprowadzaliśmy relację on-line, zanotowaliśmy 40 tysięcy odwiedzin. Podczas meczu Limanovii czuć było, że jest wielki ruch na stronie. Zanotowaliśmy także olbrzymią liczbę komentarzy. Od rozpoczęcia meczu aż do zakończenia dnia było ich 120, podczas gdy średnia z dnia wynosi około 150 - mówi Jakub Toporkiewicz, właściciel i redaktor naczelny limanowa.in.

Limanovia dobrze sobie radzi nie tylko w Pucharze Polski, ale także na trzecioligowym froncie. Obecnie jest wiceliderem rozgrywek, ale ma aspiracje, by walczyć o awans. Marian Tajduś, dla którego wyeliminowanie Lechii Gdańsk, było jednym z największych sukcesów w karierze trenera (bardziej ceni sobie tylko awans do starej III ligi - obecnie II liga - w 1995 roku z Harnasiem Tymbark, kiedy grał samymi wychowankami), zapowiada walkę o II ligę. Niewiele zabrakło, a zamiast w Limanovii pracowałby w Kolejarzu Stróże, ale kiedy usłyszał od Zbigniewa Szubryta słowa: Skoro I liga jest w Stróżach, to dlaczego nie miałoby jej być w Limanowej, postanowił podjąć się wyzwania.

- Może jestem wariatem, a może jestem zbyt ambitny, ale powiedziałem prezesowi, że będziemy próbowali pójść za ciosem i powalczymy o awans do II ligi - przyznaje.

- Sponsor założył, że w ciągu najbliższych trzech lat będzie się starał wprowadzić klub do II lgi. Jest jednak jeden warunek. Władze miasta muszą pomóc w modernizacji stadionu - dodaje Kulma.

Rzeczywiście obiekt im. Romana Szumilasa, długoletniego prezesa klubu, nie pachnie Europą. Przy stadionie Lechii Gdańsk, to właściwie łąka z drobnym zapleczem. Po raz kolejny jednak widać, że w sporcie nie zawsze pieniądze grają rolę. Niedawno boisko na stadionie Limanovii powiększono, likwidując bieżnię, ale bez dwóch zdań obiekt, który powstał w latach 1958-1961 wymaga gruntowej modernizacji. Działacze liczą w tej kwestii na pomoc miasta. Może się bowiem okazać, że w przypadku awansu do II ligi, stadion nie spełniałby określonych norm.

Po sukcesie w Pucharze Polski piłkarze Limanovii, którzy oprócz tego, że grają to jeszcze pracują, muszą zejść na ziemię. Pomaga im w tym na treningach trener Tajduś, który zazwyczaj nigdy nie ma wszystkich piłkarzy od początku zajęć.

- Ci dojeżdżający mogą się spóźnić dziesięć minut - tłumaczy, ale zaraz wraca do najbliższego spotkania w III lidze.

- Drużyna ma dużo pokory w sobie, a to jest bardzo ważne i na pewno odpowiednio podejdzie do spotkania z Orliczem Suchedniów - mówi szkoleniowiec, który kończy trening gdy nad stadionem zapadają już ciemności.

Oprawa spotkania z Lechią była bardzo uroczysta. Obie drużyny dźwiękami trombit witał zespół Limanowianie. To pasterskie trąby wydające głęboki i niski dźwięk. Górale nazywają je też fajerami. We wtorek wstrząsnęły one całą piłkarską Polską. Czy podobnie będzie w październiku, kiedy gra toczyć się będzie o ćwierćfinał Pucharu Polski?
Avatar użytkownika
szymek
Trzon drużyny
 
Posty: 662
Dołączył(a): 2011-08-01, 22:07
Lokalizacja: Tarnów/Machowa

Powrót do Inne ligi

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

FC Porto Napoli AC Milan Liga woska Pierwszy polski serwis o Gialloblu GenoaPoland
cron