[center]
Legia Warszawa zremisowała na własnym stadionie z rosyjskim Spartakiem Moskwa 2:2 (1:0) w pierwszym meczu IV rundy eliminacji Ligi Europejskiej. O awansie do kolejnej rundy zadecyduje rewanż, który odbędzie się 25 sierpnia w Moskwie. Pojedynek Legii ze Spartakiem nie był pierwszym meczem obu tych drużyn w europejskich pucharach. Oba zespoły spotkały się już w 1995 roku w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Wtedy górą w dwóch pojedynkach byli gracze Spartaka.
Również w tym roku na papierze faworytem dwumeczu była drużyna gości. Zespół Spartaka należy bowiem do jednego z najbardziej wpływowych biznesmenów w Rosji, Leonida Fieduna i grają w nim piłkarze, za których płaci się niebotyczne sumy, o jakich długo jeszcze nie usłyszymy w naszej Ekstraklasie. Tylko w obecnym okienku transferowym drużyna z Moskwy wydała na zakup nowych piłkarzy bagatela 17 mln euro.
Tymczasem na boisku w ogóle nie było widać różnicy pomiędzy oboma zespołami, a w pierwszej połowie to piłkarze gospodarzy byli stroną przeważającą.
Spotkanie nie mogło lepiej rozpocząć się dla graczy Legii. Już w 3. minucie "Wojskowi" objęli prowadzenie. Manu dośrodkował z lewego skrzydła w pole karne do Rybusa, tan na raty zdołał podać do niepilnowanego na 5. metrze Miroslava Radovicia, a Serb skierował piłkę do pustej bramki.
Szybko objęte prowadzenie wyraźnie dodało skrzydeł stołecznej drużynie, która raz po raz zagrażała bramce Spartaka. W 9. minucie blisko podwyższenia prowadzenia był Manu, jednak zabrakło mu centymetrów, by wykorzystać podanie Ljuboji. Następnie na bramkę strzeżoną przez Andrija Dykana uderzali jeszcze Borysiuk, Radović, i Manu, ale ich strzały nie znalazły drogi do bramki.
Spartak pierwszą groźną sytuację stworzył sobie w 41. minucie. Po indywidualnej akcji na bramkę Skaby uderzał Ari, ale bramkarz Legii popisał się świetną interwencją i końcami palców zdołał wybić piłkę na rzut rożny.
W pierwszej połowie nie padło jednak więcej bramek i na przerwę gospodarze schodzili przy jednobramkowym prowadzeniu. W szatni gości musiało paść dużo mocnych słów bowiem Spartak wyszedł zupełnie odmieniony i na efekty nie trzeba było długo czekać.
Już 53. minucie goście doprowadzili do wyrównania. Piłkę w polu karnym Legii dostał Ari, który widząc wychodzącego z bramki Skabę, przerzucił piłkę nad golkiperem i zdobył piękną bramkę.
Bramkowy remis nie satysfakcjonował jednak graczy Legii, którzy po straconej bramce ruszyli do ataku. Ich starania przyniosły efekt w 69. minucie. W pole karne Spartaka z piłką wbiegł Ljuboja i fenomenalnie odegrał ją piętką do Radovicia, który wyprowadził Legię na prowadzenie.
Gospodarze nie cieszyli się jednak długo z prowadzenie. Zaledwie dwie minuty później Aleksandr Kozłow dośrodkował z lewego skrzydła w pole karne Legii, a tam błąd popełnił Jakub Wawrzyniak, który nie upilnował Areigo, który po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
Spartak mógł pójść za ciosem i już w 79 minucie był bliski zdobycia kolejnej bramki. Po centrze w pole karne "Wojskowych" w polu karnym dobrze znalazł się Ari, ale w dogodnej sytuacji nie trafił w piłkę i zaprzepaścił szanse na bramkę.
Druga stracona bramka rozdrażniła tylko piłkarzy Legii, którzy od razu rzucili się do ataku. W 83. minucie po dośrodkowaniu Ljuboji Kucharczyk znalazł się w dobrej sytuacji jednak nieczysto trafił w piłkę i nie trafił w światło bramki. Chwilę później dobrą okazję w miał Ljuboja, jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie został zablokowany.
Pomimo starań gospodarzy wynik nie uległ już zmianie i mecz zakończył się wynikiem 2:2.
Bramkowy remis w pierwszym meczu stawia w trudnej sytuacji piłkarzy ze stolicy. Aby awansować do kolejnej rundy Legia musi wygrać w Rosji lub przynajmniej doprowadzić do stanu 2:2 i dogrywki. Rewanż odbędzie się 25 sierpnia w Moskwie.
Legia Warszawa - Spartak Moskwa 2:2 (1:0)
Bramki: Radović 3, 69 - Ari 53, 71 [/center]
Źródło :Wp.pl