Do tej pory była to informacja nieoficjalna, ale zapytany przez dziennikarza Zbigniew Boniek przyznał, że wstawił się w UEFA za złagodzeniem kary dla Lecha Poznań. To między innymi dzięki niemu mecz ze Sportingiem Bragą obejrzało o dziesięć tysięcy więcej fanów. Przypomnijmy, że za błędy w konstrukcji obiektu jedną z kar, jaką Lech otrzymał od UEFA było ograniczenie liczby widzów na meczu z portugalską drużyną. Była to decyzja dosyć drastyczna, bowiem piłkarska centrala zezwoliła tylko na zapełnienie połowy obiektu. Mecz powinno więc obejrzeć około 20 tysięcy osób.
Lech się od tej kary odwołał i UEFA zmieniła swoje stanowisko, bo zezwoliła na wpuszczenie 29113 fanów Kolejorza. Jak się okazuje, także dzięki Bońkowi.
- Nie chcę się chwalić, bo to mi do niczego nie jest potrzebne. Ale wiadomo, że znam Michela Platiniego i Gianniego Infantino, sekretarza generalnego UEFA. No to co, miałem nie zadzwonić, nie pomóc? Owszem, Lech ma problem ze stadionem, bo mimo że obiekt jest nowy, to już stwarza dużo kłopotów. Ale zapytałem działaczy UEFA: skoro powiedzieliście, że ma być tylko 20 tysięcy ludzi na meczu, a Lech sprzedał już 30 tysięcy biletów, to na jakiej zasadzie odrzucić te 10 tysięcy? Nie wpuszczać małych, źle ubranych, czy jak? UEFA zrozumiała i zachowała się elastycznie - ujawnia "Zibi" w rozmowie z "Super Expressem".
Teraz pole do popisu przez miejskimi władzami i klubem. Drugi raz telefon Bońka już nie wystarczy. [/center]
Źródło : Wp.pl
