[center]
W pierwszym piątkowym meczu 4. kolejki spotkań T-Mobile Ekstraklasy Zagłębie Lubin bezbramkowo zremisowało z Podbeskidziem Bielsko-Biała i tym samym nie wykorzystało szansy na odniesienie pierwszego zwycięstwa w obecnych rozgrywkach. Zespół "Miedziowych" miał bardzo trudny terminarz spotkań na początku sezonu. Do skutku nie doszedł pierwszy mecz Zagłębia z Legią, który został odwołany z powodu ulewy, natomiast w kolejnych spotkaniach podopieczni Jana Urbana mierzyli się z pretendentami do zdobycia mistrzostwa Polski, Lechem Poznań i krakowską Wisłą.
Jednak zespół z Lubina prezentował się naprawdę dobrze w starciach z teoretycznie silniejszymi przeciwnikami i kibice "Miedziowych" oczekiwali pierwszego zwycięstwa w tegorocznych rozgrywkach. Okazja ku temu była wyśmienita, bowiem do Lubina przyjechało słabo spisujące się na wyjazdach Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Pierwsze minuty potwierdziły opinie ekspertów o tym, że to Zagłębie jest faworytem tego meczu. Już w 3. minucie po szybko wyprowadzonej kontrze przez Pawłowskiego, Sernas idealnie podał do Małkowskiego, który znalazł się oko w oko z Mateuszem Bąkiem, jednak sędzia słusznie dopatrzył się pozycji spalonej pomocnika gospodarzy i przerwał akcję.
"Górale" odpowiedzieli w 10. minucie, gdy po podaniu z głębi pola sam na sam z Isailoviciem znalazł się Robert Demjan, ale w tym przypadku arbiter również dopatrzył się spalonego i przerwał grę.
W dalszych minutach tempo gry spadło, a mecz się wyrównał. W grze obu drużyn widać było dużo niedokładności i niewymuszonych strat piłki. Na kolejną groźną akcję zgromadzeni na Dialog Arenie kibice musieli czekać aż do 26. minuty. Po podaniu od Abwo piłkę w polu karnym gości dostał Sernas, który bez namysłu uderzył na bramkę. Mateusz Bąk był jednak na posterunku i w efektowny sposób zdołał wybić piłkę na rzut rożny.
Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy litewski napastnik miał jeszcze jedną szansę na zdobycie bramki. Po zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła do Sernasa, który oddał bardzo mocny strzał. Na jego nieszczęście uderzył jednak w środek bramki i Bąk z problemami zdołał złapać piłkę.
Na drugą połowę meczu piłkarze gospodarzy wyszli bardzo zdeterminowani, czego efektem były szybko stworzone sytuacje do zdobycia gola. Okazje do zdobycia bramki mieli Sernas, Abow i Pawłowski, ale nie potrafili oni oddać celnego strzału w światło bramki strzeżonej przez Bąka.
Podobnie jak w pierwszej połowie, również w drugiej przez długie momenty meczu z boiska wiało nudą. Grę starało się prowadzić Zagłębie, które jednak nie potrafiło sforsować dobrze tego dnia dysponowanej obrony gości.
W 77. minucie piłkarze gospodarzy przeprowadzili najgroźniejszą akcję w tej części meczu. Piłkę na prawym skrzydle dostał Szymon Pawłowski, który wbiegł z nią w pole karne gości, ograł obrońcę i huknął na bramkę. Na posterunku był jednak Bąk, który wyciągnął się jak struna i w pięknym stylu obronił ten strzał.
W doliczonym czasie gry doskonałe okazje do zmiany wyniku mieli jeszcze Gancarczyk i Pawłowski, ale nie wykorzystali szansy i Zagłębie ostatecznie musiało pogodzić się z remisem i podziałem punktów. "Miedziowi" nie odnieśli jeszcze zwycięstwa w obecnym sezonie. Dla gości był to natomiast pierwszy punkt zdobyty na wyjeździe w meczu Ekstraklasy. Zagłębie Lubin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0
Żółte kartki: Patryk Rachwał, Łukasz Hanzel, Costa Nhamoinesu - Dariusz Łatka, Frantisek Metelka, Sławomir Cienciała, Ondrej Sourek, Mateusz Bąk.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 6 128.
KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailovic - Bartosz Rymaniak, Sergio Reina, Michał Hanek, Costa Nhamoinesu - Łukasz Hanzel, Patryk Rachwał (46. Adrian Rakowski), Szymon Pawłowski, Maciej Małkowski, Dawid Abwo (71. Janusz Gancarczyk) - Darvydas Sernas (80. Mouhamadou Traore).
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Mateusz Bąk - Sławomir Cienciała, Bartłomiej Konieczny, Ondrej Sourek, Krzysztof Król - Marek Sokołowski (73. Dariusz Kołodziej), Matej Nather, Frantisek Metelka, Dariusz Łatka (90. Maciej Rogalski) - Robert Demjan, Adrian Sikora (57. Piotr Malinowski). [/center]
Źródło : Wp.pl