Na PGE Arenie bez bramek . Kibice wygwizdali piłkarzy Lechii

Moderator: Moderator

Na PGE Arenie bez bramek . Kibice wygwizdali piłkarzy Lechii

Postprzez Damian » 2011-08-22, 23:37

[center]Obrazek
W meczu kończącym 4. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy Lechia Gdańsk bezbramkowo zremisowała z ŁKS-em Łódź. Dla piłkarzy gości był to pierwszy punkt zdobyty w tym sezonie. Spotkanie Lechii i ŁKS-u było dość niespodziewaniem meczem outsiderów T-Mobile Ekstraklasy. W obecnym sezonie zespół z Gdańska jest jedynie cieniem drużyny, która w zeszłym sezonie omal nie zajęła miejsca gwarantującego występy w europejskich pucharach.

Podopieczni Tomasza Kafarskiego po raz drugi wystąpili na nowo oddanej do użytku PGE Arenie. W pierwszym meczu Lechia rozczarowała swoich fanów, którzy licznie przybyli na nowy obiekt i jedynie zremisowała z Cracovią. Dlatego tym razem fani liczyli na zwycięstwo, zwłaszcza, że do Gdańska przyjechał rozbity ŁKS, który w trzech meczach w tym sezonie stracił aż 11 bramek nie strzelając ani jednej. Pomóc w wygranej miał powracający do składu po dyskwalifikacji kapitan Lechii Łukasz Surma, dla którego był to debiut na PGE Arenie.

Pierwsze minuty meczu nie były porywającym widowiskiem. W grze obu drużyn widać było dużo niedokładności i strat. Najgroźniejszą sytuację stworzyli goście, gdy w 7. minucie z rzutu wolnego uderzył Marcin Kaczmarek, a piłka omal nie wpadła za kołnierz Sebastianowi Małkowskiemu. W dalszych minutach z boiska wiało nudą, a piłkarz obu drużyn nie stworzyli żadnej klarownej sytuacji do zdobycia bramki.

Na kolejną akcję zakończoną groźnym strzałem na bramkę kibice czekali do 26. minuty. Wtedy to rajd z piłką na prawym skrzydle przeprowadził Lukjanovs, który zagrał przed pole karne do Surmy, a ten huknął bez namysłu, ale piłka po jego strzale przeleciała obok słupka. Chwilę później dwukrotnie w krótkim odstępie czasu na bramkę strzeżoną przez Velimirovicia uderzał Wiśniewski, ale nie potrafił trafić w światło bramki.

Na kwadrans przed końcem pierwszej połowy inicjatywę przejęła Lechia, która raz po raz atakował bramkę ŁKS-u. W 32. minucie blisko zdobycia gola był Benson, który wygrał pojedynek w powietrzu z Velimiroviciem, ale futbolówka po jego strzale o centymetry minęła słupek bramki gości.

ŁKS odpowiedział w 37. minucie. Po szybkiej akcji Saganowskiego i Mięciela ten drugi znalazł się w dogodnej sytuacji do zdobycia gola, jednak w ostatniej chwili zdołali zablokować go obrońcy gospodarzy.

W dalszych minutach to Lechia dominowała jednak na boisku, a pokonać golkipera ŁKS-u próbowali jeszcze Benson, Nowak, Hajrapetjan i Lukjanovs, ale nie udała im się ta sztuka i na przerwę obie drużyny schodziły przy bezbramkowym remisie.

Drugą połowę od śmiałych ataków rozpoczęła Lechia i już w 49. minucie mogli objąć prowadzenie. Świetnym rajdem na prawej stronie popisał się Deleu, który zagrał do Nowaka, ten zdołał jeszcze wycofać piłkę do Wiśniewskiego, ale jego strzał w pięknym stylu zdołał obronić Velimirović. Chwilę później golkiper gości znów musiał się wykazać swoimi umiejętnościami po uderzeniu Machaja. W 57. minucie po raz kolejny ŁKS przed utratą bramki uratował Velimirović, który zdołał wybić potężne uderzenie z przed pola karnego Piotra Wiśniewskiego.

ŁKS zepchnięty w tym meczu do głębokiej defensywy ograniczał się jedynie do wyprowadzania kontr. W 62. minucie właśnie po szybko wyprowadzonej kontrze z prawej strony boiska dośrodkował Sebastian Szałachowski, piłka dotarła do Mięciela, którego uderzenie z woleja przeleciało nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Małkowskiego.

W 66. minucie Lechia zaprzepaściła najlepszą szansę w tym meczu. Prostopadłym podaniem z głębi pola popisał się Benson, piłka trafiła do Nowaka, który znalazł się oko w oko z Velimiroviciem, ale pospieszył się z oddaniem strzału i bramkarz gości zdołał obronić jego uderzenie.

W dalszych minutach przewaga Lechii była wręcz miażdżąca. Na bramkę gości uderzali m.in. Wiśniewski, Machaj, Benson, Hajrapetjan i Sazankow, ale albo nie potrafili uderzyć w światło bramki, albo ich strzały bronił świetnie dysponowany w tym dniu Velimirović.

W końcówce meczu dość niespodziewanie bramkę mogli zdobyć jeszcze goście. Z dystansu uderzył Tomasz Nowak, piłka odbiła się rykoszetem od jednego z obrońców Lechii i omal nie zaskoczyła Małkowskiego. Bramkarz gospodarzy był jednak uważny i zdołał złapać futbolówkę.

Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i obie drużyny musiały pogodzić się z podziałem punktów. Dla ŁKS-u był to pierwszy punkt wywalczony w obecnych rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. Łodzianie pozostają jednak jedyną drużyną, która nie zdobyła jeszcze w tym sezonie bramki. Lechia Gdańsk - ŁKS Łódź 0:0

Żółte kartki: Deleu, Piotr Wiśniewski, Rafał Janicki - Dariusz Kłus, Marek Saganowski.

Sędzia: Radosław Trochimiuk (Przasnysz). Widzów 22 706.

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Luka Vućko, Rafał Janicki, Levon Airapetian - Mateusz Machaj, Łukasz Surma, Paweł Nowak (74. Marcin Pietrowski) - Fred Benson (81. Tomasz Dawidowski), Piotr Wiśniewski, Ivans Lukjanovs (66. Aleksandr Sazankow).

ŁKS Łódź: Pavle Velimirovic - Cezary Stefańczyk, Michał Łabędzki, Piotr Klepczarek II, Marcin Kaczmarek - Sebastian Szałachowski, Dariusz Kłus, Bartosz Romańczuk (77. Radosław Pruchnik), Marek Saganowski, Maciej Bykowski (73. Tomasz Nowak) - Marcin Mięciel (85. Marcin Smoliński).
[/center]
Źródło : Wp.pl
[center]Obrazek[/center]
Avatar użytkownika
Damian
Prezes klubu
 
Posty: 4173
Dołączył(a): 2010-09-19, 12:39

Powrót do Ekstraklasa

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości

FC Porto Napoli AC Milan Liga woska Pierwszy polski serwis o Gialloblu GenoaPoland
cron