Strona 1 z 1

Barcelona deklasuje Atletico

PostNapisane: 2011-09-24, 22:49
przez szymek
Barcelona deklasuje Atletico

Po pierwszej połowie FC Barcelona wygrywa z Atletico Madryt 3:0, a na listę strzelców wpisali się Villa, Miranda (trafienie samobójcze) i Messi. Grę Katalończyków można w tym spotkaniu opisać tylko w jeden sposób: deklasacja rywala. Pięknej urody było zwłaszcza trafienie Argentyńczyka, który swoim rajdem ośmieszył defensywę gości.

Starcie na Camp Nou słusznie uważano za najciekawsze w tej serii spotkań. Przeciwko sobie stanęli dwaj superstrzelcy, Lionel Messi z jednej i Radamel Falcao z drugiej strony. Barcelona po raz kolejny nie wystąpiła w optymalnym zestawieniu defensywy, bez Pique i Puyola, a na trybunach zasiedli kontuzjowani Iniesta i Affelay, natomiast Atletico pojawiło się praktycznie w najsilniejszym składzie. W przeciwieństwie do środowego spotkania z Valencią, szansę od pierwszej minuty dostał David Villa. Josep Guardiola, w przeciwieństwie do poprzedniego starcia, nie eksperymentował i cofnął Daniego Alvesa z powrotem na pozycję obrońcy, jednak ponownie wystawił tylko trójkę obrońców.


Z tria MVP jak na razie trafili Messi i Villa. Pedro ma jeszcze szansę (fot. article.wn.com)
Spotkanie rozpoczęło się od poukładanej gry obydwu drużyn, a pierwsi bramkową sytuację stworzyli sobie goście, a konkretnie uczynił to Tiago, którego strzał z 20 metrów trafił w poprzeczkę. Rozzłościło to na pewno Katalończyków, którzy już w 10. minucie w swojej pierwszej sytuacji zdobyli bramkę. Kapitalnym podaniem popisał się Xavi, a w polu karnym piłkę na klatkę piersiową przyjął Villa, minął zwodem najpierw obrońcę, a później bramkarza i posłał piłkę do siatki – był to bez wątpienia imponujący początek w wykonaniu „El Guaje” i całej Barcelony. Z każdą kolejną minutę przewaga gospodarzy zdawała się wzrastać, a dowodem tego mogła być sytuacja z 13. minuty, kiedy to kolejne podanie od Xaviego otrzymał znajdujący się na pozycji spalonej Pedro. Sędzia jednak nie przerwał gry, ale Pedro w sytuacji sam na sam posłał piłkę obok dalszego słupka.

Minęły zaledwie dwie minuty, a Atletico przegrywało już 0:2. Tym razem sytuację zapoczątkował Pedro, który zabrał piłkę Godinowi, a później posłał ją w kierunku Messiego, będącego na pozycji spalonej. Argentyńczyk nie dotknął jednak piłki, zaczął biec obok Pedro, który dogonił piłkę i odegrał ją w polu karnym do Messiego, a ten strzelił, lecz prosto w Courtoisa. Bramkarz interweniował jednak tak nieszczęśliwie, że piłka trafiła prosto w nadbiegającego Joao Mirandę i wturlała się do siatki. Sytuacja ta wzbudziła sprzeciw graczy gości, którzy sugerowali, że mimo iż Messi początkowo nie dotknął piłki, to jednak wziął udział w akcji, będąc na pozycji spalonej. Sędzia nie przychylił się do tej interpretacji i gola uznał. Przez kolejne minuty Atletico próbowało odgryźć się Katalończykom, jednak osamotniony w ataku Falcao nie był sobie w stanie sam poradzić.

Kapitalne zawody rozgrywał Xavi, którego nieraz kilkudziesięciometrowe podania trafiały dokładnie do ich adresatów, w 24. minucie mogło dojść do kopii sytuacji, jaka miała miejsce przy pierwszym golu, jednak mimo iż Villa ponownie przyjął podanie od Xaviego, tym razem obrońca nie dał się nabrać na zwód napastnika. Dwie minuty później gol jednak padł, a geniuszem błysnął Messi, który chciał zadać kłam stwierdzeniu, że samemu nie da się wygrać spotkania. Sam wykonał rzut z autu, piłkę odegrał mu Pedro, a mały Argentyńczyk rozpoczął przy linii bocznej swój rajd, podczas którego minął bez problemu trzech obrońców i będąc już tylko przed Courtoisem, posłał piłkę obok bezradnego bramkarza. To, co Barcelona robiła z przyjezdnymi, można było określić tylko jako deklasację rywala. Atletico nie istniało na boisku, a każde prostopadłe zagranie Xaviego w okolice pola karnego siało panikę w szeregach podopiecznych Gregorio Manzano, którzy wielokrotnie wybijali piłkę byle dalej od pola karnego, a ta wracała jak bumerang. Poza strzałem w poprzeczkę z samego początku spotkania, Atletico nie stworzyło sobie w pierwszej części żadnej groźnej sytuacji i wiadomo było, że seria trzech zwycięskich meczów zostanie przerwana.

Aby kontynuować swoją serię strzelecką, Cesc Fabregas także postanowił zdobyć dziś swojego gola, jednak jego pierwsza próba, w 40. minucie, zakończyła się oddaniem strzału z 30 metrów, który tylko nieznacznie przeleciał nad poprzeczką
.