Betis Sewilla ograł na własnym stadionie FC Barcelonę 3:1 (3:1) w rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Hiszpanii. Cudu nie było i gospodarze nie odrobili pięciobramkowej straty z pierwszego spotkania, ale postawa drugoligowca zasługuje na szacunek.
Wynik tego dwumeczu został przesądzony tydzień temu na Camp Nou, kiedy FC Barcelona bezlitośnie wypunktowała rywali z Sewilli, zwyciężając wysoko 5:0. Hat trickiem popisał się wówczas Lionel Messi.
Tym razem od pierwszych minut zaatakowali gracze Betisu i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 2. minucie Jorge Molina otworzył wynik spotkania. Ten sam zawodnik 5 minut później dołożył kolejne trafienie. Drugoligowcy nie zamierzali zwalniać tempa - Molina mógł skompletować hat tricka, ale przegrał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem Dumy Katalonii.
Barcelona w pierwszej połowie nie potrafiła sobie poradzić z rywalem. Mimo, że na boisku przebywali między innymi Gerard Pique, Maxwell, Xavi , Javier Mascherano, Seydou Keita czy Lionel Messi, to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie.
Pod koniec pierwszej połowy przebudził się Messi i zdobywając bramkę dał oddech swojej ekipie. Jednak jeszcze przed przerwą kibice zgromadzeni na Estadio Manuel Ruiz de Lopera mogli znowu się cieszyć, kiedy Arturo Arzu zdobył trzeciego gola dla gospodarzy.
W drugiej połowie Barcelona nadal nie potrafiła odzyskać swojego blasku. Mimo to faworyci mogli zdobyć kolejną bramkę. Mogli, bo Messi fatalnie przestrzelił z rzutu karnego. W odpowiedzi Nacho Perez groźnie uderzał, ale piłka zatrzymała się na słupku. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i choć FC Barcelona awansowała do półfinału, to dzielnie walczący drugoligowiec zawstydził podopiecznych Pepa Guardioli.
W półfinale FC Barcelona zmierzy się z Almerią, która w dwumeczu okazała się lepsza od Deportivo La Coruna.
</center>
źródło: onet.pl