Wisła Kraków nie rezygnuje z pozyskania Spasa Delewa z CSKA Sofia. Wysłannicy mistrza Polski oglądali po raz kolejny napastnika w meczu Białoruś - Bułgaria. Poza tym z piłkarzem osobiście rozmawiał rodak snajpera grający w Wiśle, Cwetan Genkow.
Bułgarzy po zaciętym meczu przegrali w Mińsku 0:1, a Delew dostał szansę gry od pierwszej minuty. Bramki nie zdobył i został zmieniony w 52. minucie - zastąpił go Stanisław Manolew. Wcześniej snajper był obserwowany wielokrotnie przez wysłanników Wisły, m.in. w ostatni weekend w derbach z Lokomotiwem. Po tym spotkaniu Delew rozmawiał również z Cwetanem Genkowem, napastnikiem mistrza Polski.
Jak informują bułgarskie media, obydwaj spotkali się bezpośrednio po meczu. Delew wypytywał Genkowa o warunki życia w Polsce, a także o grę w samej Wiśle. Napastnik pełnił więc podobną rolę jak Ivica Iliev, który przekonał Marko Jovanovicia do przeprowadzki na Reymonta. Czy Genkow wywiąże się ze swojego zadania z podobnym skutkiem?
Na razie sytuacja jest jasna: 1,2 mln euro plus duży procent od ewentualnej sprzedaży napastnika nie zadowolił szefów CSKA. Bułgarzy nie chcą ustąpić: żądają 2 mln euro, a tyle Wisła nie chce zapłacić. CSKA walczy o udział w fazie grupowej Ligi Europy i nie zamierza za wszelką cenę pozbywać się swojej gwiazdy. Sytuację może zmienić ewentualne odpadnięcie po dwumeczu ze Steauą Bukareszt. Ale rozstrzygnięcie rywalizacji będzie znane dopiero 25 sierpnia, a okno transferowe zamyka się zaledwie kilka dni później. Czy zdąży? Delewem interesuje się wiele klubów, w tym rywal CSKA w walce o LE - Steaua Bukareszt.
