[center]
Jeszcze zanim Robert Lewandowski trafił do Borussii Dortmund, obserwowały go najpotężniejsze i najbogatsze kluby na świecie - wyznał menedżer napastnika reprezentacji Polski Cezary Kucharski. Były piłkarz Legii Warszawa nie mówił o tym mediom, by nie wywołać drugiej "citkomanii". Do dużego zainteresowania sławnych firm Lewandowskim przyczynił się jeden z najlepszych piłkarzy w historii Polski.
- Po pierwszych meczach Roberta w ekstraklasie zadzwonił do mnie Zbigniew Boniek. Pytał, co to za chłopak - opowiada "Przeglądowi Sportowemu" Kucharski. - Wyjaśniłem: "Zibi, to będzie piłkarz twojego pokroju". Nic nie powiedział. Dopiero później dowiedziałem się, że tak reklamował Roberta prezydentowi Romy. właśnie jako drugiego "Zibiego".
- Taka informacja zaczęła krążyć po Europie. Roberta oglądały potężne kluby, najbogatsze na świecie. Pilnowałem, żeby informacje o tym nie przedostały się do mediów. Bałem się drugiej "citkomanii", szumu wokół Roberta, który mógłby mu zaszkodzić - wyjaśnia Kucharski.
O Lewandowskim i klubach, które się nim interesują, było głośno, ale nie aż tak jak w połowie lat 90. o Marku Citce. W 1996 roku o tym piłkarzu mówili wszyscy, zastanawiano się, do jakiego zagranicznego klubu przejdzie z Widzewa Łódź. Miał trafić do Blackburn, ale potem doznał ciężkiej kontuzji i już nigdy nie wrócił do najlepszej dyspozycji. [/center]
Źródło : Wp.pl