Prezes PZPN Grzegorz Lato jest przekonany, że Euro 2012 przyniesie Polsce ogromne możliwości promocji. - To dla nas taki mały plan Marshalla - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Tylko Piłka".
- Nowe stadiony, ośrodki pobytowe, autostrady, nowe dworce i lotniska, tabor kolejowa: wszystko pozostanie po mistrzostwach - wyjaśnił. - Poza tym fani, którzy do nas przyjadą przekonają się, że Polska to piękny kraj i może będą chcieli tu kiedyś wrócić ze swoimi rodzinami czy przyjaciółmi w odwiedziny czy na wakacje. To najtańsza i najlepsza promocja naszego kraju na świecie - dodał.
Lato przyznał że niepokoi go coraz większa liczba obcokrajowców w polskiej Ekstraklasie. Opowiedział się nawet za wprowadzeniem limitu w klubach rodzimej ligi. - Zagraniczni piłkarze blokują miejsce dla naszej uzdolnionej młodzieży, to spory problem dla PZPN-u i naszej reprezentacji. Dla mnie optymalnym rozwiązaniem byłoby maksymalnie pięciu obcokrajowców i sześciu Polaków w składzie każdej drużyny - stwierdził.
Prezes PZPN skrytykował także zamykanie stadionów dla kibiców. - Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej. Narzędzia są w rękach policji, prokuratury i sądów. Przez ostatnie 14 lat PZPN był wyzywany różnymi epitetami, poczynając od Dziurowicza przez Listkiewicza, kończąc na mojej osobie. Padały różne "ch...e", całe trybuny śpiewały obraźliwe piosenki na nasz temat, a media milczały i wszyscy byli zadowoleni. Teraz gdy dotknęło się kilku polityków, jest wielka obraza. Zaległości w walce z pseudokibicami trwają u nas od lat. Zabieramy się do tego jak do... jeża - przyznał.
Jednym z najgłośniejszych krytyków działań Laty jest jego były kolega z boiska, Jan Tomaszewski. Szef związku nie zamierza jednak przejmować się jego słowami. - Jest to mały człowiek, typowy bramkarz. Powiem tak: ja zawsze musiałem strzelić jedną bramkę więcej, żebyśmy wygrali mecz, bo on coś puścił - zakończył.
[/center]
onet.pl
. A co do tych obcokrajowców to nie ma co się dziwić klubom . Mogę mieć trzech obcokrajowców w cenie jednego Polaka o podobnych umiejętnościach .
