[center]
- Może nie było to zbyt porywające widowisko, ale zrobiliśmy co do nas należało. Wygraliśmy z Bragą na własnym stadionie, z czego bardzo się cieszymy - powiedział bramkarz Lecha Poznań Krzysztof Kotorowski po meczu 1/16 finału Ligi Europy. "Kolejorz" zwyciężył w czwartek z portugalskim zespołem 1:0. Jedyną bramkę w spotkaniu zdobył w 72. minucie Artjoms Rudnevs.
- Wiadomo, że mogliśmy strzelić jeszcze jedną czy drugą bramkę i w ogóle byłoby super, ale przypominam, że Sporting Braga to bardzo dobry zespół. Dlatego cieszmy się z tego, co jest. Strzelony gol i czyste konto z tyłu to dobra zaliczka przed rewanżem na wyjeździe - uważa golkiper "Kolejorza".
Jego zdaniem dzięki zwycięstwu w pierwszym meczu Lech z optymizmem może oczekiwać spotkania rewanżowego.
- Jeżeli chodzi o procentowe szanse, to na pewno wzrosły na naszą korzyść. Nie chcę jednak mówić, o ile się zwiększyły. Spokojnie poczekajmy do rewanżu, bo w Portugalii na pewno będzie ciężko - przyznaje 34-letni bramkarz.
Kotorowski nie był zadowolony z warunków pogodowych, w jakich rozgrywane było czwartkowe spotkanie.
- Budzę się rano, patrzę przez okno, a tu śnieg. Nie lubię podobnych okoliczności, ale co zrobić - takie jest życie, że czasem trzeba zmagać się z aurą. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale jakoś sobie poradziliśmy. Za tydzień w Bradze śniegu już nie będzie - zauważa golkiper.
Zimowa pogoda okazała się jednak dla Lecha szczęśliwa. - Śnieżne warunki przemawiały za nami, bo graliśmy już przy takiej pogodzie dwa miesiące temu. Ale z drugiej strony przez ostatni miesiąc trenowaliśmy na dobrych, zielonych boiskach, więc niejako na nowo musieliśmy przyzwyczajać się do gry na śniegu - mówi Kotorowski.
W meczu ze Sportingiem bramkarz Lecha nie miał wielu okazji do interwencji. - O to chodzi w defensywie, żeby tak grę poustawiać, żeby bramkarz tej roboty miał jak najmniej - podkreśla "Kotor".
W jednej z sytuacji z pierwszej połowy między nim a sędzią bramkowym doszło do nerwowej dyskusji. Po meczu bramkarz wyjaśnił, o co chodziło.
- Ustawiłem piłkę na linii bramkowej tak, że dotykała jej od strony boiska. Była przy linii, więc sędzia kompletnie nie miał podstaw, by to zmieniać. A jednak kłócił się ze mną. Kiedy przybiegł do nas sędzia główny powiedział, że mam cofnąć piłkę o... dwa centymetry - wyjawił po meczu bramkarz Lecha, dodając, że według niego poziom sędziowania był w tym meczu słaby.
Lech wznowił rozgrywki Ligi Europejskiej. Teraz czekają go mecze ćwierćfinałowe Pucharu Polski i spotkania Ekstraklasy, na półmetku której "Kolejorz" zajmuje dopiero 11. miejsce. Mimo to, lechici mają ambitne plany.
- Tu nie ma dyskusji - Lech walczy o mistrzostwo Polski. Będziemy robić wszystko, żeby dogonić czołówkę i liczyć się w walce o europejskie puchary. Czy damy sobie radę walcząc na kilku frontach? Myślę, że tak. Nasza kadra jest szeroka, do zespołu dojdzie Rafał Murawski. Trener jakoś to poukłada i nasza osiemnastka zrobi się bardzo silna - przekonuje Kotorowski.
Kto w nadchodzących meczach będzie stał między słupkami bramki Lecha? - Na razie jest powiedziane, że to ja jestem numerem jeden. Zrobię wszystko, żeby zostało tak do końca sezonu. W tej chwili mogę powiedzieć, że jestem zadowolony ze spotkania z Bragą i gotowy do gry w następnych spotkaniach - zapewnia. [/center]
Źródło : Wp.pl